Każdy ma własną miarę sukcesu zawodowego. Jedni odnoszą ją stricte do pracy, inni patrzą szerzej. Co warto byłoby uwzględnić?
Kult pracy
Jestem z pokolenia Y, któremu wpajano kult pracy. Zostałam wychowana w przeświadczeniu, że najważniejszym zadaniem jest znalezienie dobrej pracy. Ta miała zapewnić bezpieczeństwo, ale też podwyższyć status społeczny. Dobre samopoczucie, zdrowie psychiczne czy utrzymanie równowagi pomiędzy pracą a życiem prywatnym zostały zepchnięte na dalszy plan.
Miara sukcesu
Takie podejście wygenerowało pewnego rodzaju blokadę w ludziach z mojego pokolenia, i nie tylko oczywiście. Miewamy głęboko zaszyte, że o naszej wartości stanowią pracowitość, oddanie poważnym sprawom, produktywność, zmęczenie… Natomiast spontaniczność, troska o siebie i swoje ciało, wartościowe relacje, rozwój duchowy czy przyjemności stają się drugorzędne.
Potrzeba czasu i chęci, aby to zrozumieć i coś zmienić w swoim postrzeganiu siebie, pracy i życia.